Jak już wszyscy rolnicy wiedzą od tego roku wchodzą nowe wymogi których spełnienie owocuje otrzymaniem dopłat bezpośrednich. "Zazielenienie" a przede wszystkim jej trzecia część składowa jaką jest. utrzymanie obszarów proekologicznych, czyli zaliczanie do dopłat oczek wodnych do 100m2, drzew z koronami pow. 4m., żywopłoty i takie tam. Wyraz "proekologiczny" widać słowo ostatnio wielce modne, wręcz na TOP-ie. Przyjrzyjmy się temu bliżej. Gospodarstwo rolne posiadające powyżej 15 ha gruntów ornych musi utrzymywać min. 5% obszarów proekologicznych. w postaci m.in. wyżej podanych elementów. "Zazielenienie" ma rodzaj płatności obszarowych dodatkowych do JPO, więc może ktoś jest mi w stanie wytłumaczyć jaką czelnością ARiMR w przyszłym roku ma karać sankcjami finansowymi nawet w płatnościach JPO za nie spełnienia warunków zazielenia czyli również i utrzymanie obszarów proekologicznych??? Nie winiąc agencji bynajmniej ale Ministerstwo wprowadzając takie przepisy, tak szybko i w takim czasie zaczynam mieć i to raczej w pełni uzasadnione domniemanie że w naszym ministerstwie rolnictwa nie posiada się wiedzy kiedy wysiewa się rzepak ozimy oraz inne rośliny ozime. W sytuacji jeżeli rolnik organizując swoje prace polowe wsiewa np. rzepak a za jakiś czas dowiaduje się że tam ma być mało potrzebny lub całkowicie pozbawiony sensu ekonomicznego łubin wąskolistny bo inaczej wytniemy ci jednolite dopłaty obszarowe, to mam chyba prawo tak przypuszczać? A czemu wyraz "proekologiczny" uważam jedynie za modne słowo? Gdyż utrzymanie obszarów proekologicznych licząc drzewka, strefy buforowe przy rowach melioracyjnych i linie drzew i inne takie pozwolą w 99% przypadkach zaoszczędzić jedynie kilka arów zasiewania poplonów ścierniskowych ( od 20.08 do 1.10 na polu) czy ozimych (1.10. -15 .02) czy upraw motylkowych lub strączkowych w czystym siewie jako plon główny. Mam nadzieję tylko że taka idea w kraju o krajobrazie nasyconym lasami, jeziorami, zadrzewieniami i zakrzewieniami upadnie tak szybko jak bardzo uważam osobiście ten wymysł jako wręcz niedorzeczny. Ja oczywiście rozumiem że jesteśmy teraz w Unii Europejskiej i takie rzeczy nam z góry "Nasi Włodarze europejscy" narzucają ale może zamiast z góry zgadzać się na takie niedorzeczności należało raczej zaprosić na zwiedzanie Polski "Wymysłodawców" i czy wówczas jeszcze uważaliby że w naszym kraju wprowadzanie tego jest rzeczywiście konieczne? Oczywiście, oczywiście wiem ze dotyczy to wszystkich krajów wspólnoty ale czy w naszym przypadku to jest w ogóle sensowne? pozostajemy w klimacie chaosu i ogólnego zdezorientowania rolników.